czwartek, 25 lutego 2016

JUDASZ - W DZISIEJSZYCH CZASACH JEST ICH WIELU I MAJĄ RÓŻNE IMIONA I TWARZE - GDZIE JEST GRANICA ?


Proszę o udostępnienie tego tekstu na stronie, za co serdecznie dziękuję. Z.J.
Za ile „srebrników” można sprzedać przyjaciela, ile razy można się wyprzeć przyjaciela
i ile razy można kogoś zdradzić – Judasz był mistrzem – ale takich „Judaszy” w naszym życiu jest masa – jak ich się wystrzegać ? Za takiego uchodzi każdy polityk, ale tylko przed wyborami gdy chce naszego głosu mamiąc nas na różne sposoby – po wyborach wszystko się zmienia.


Burmistrz miał być dostępny i przyjazny petentowi. Wiele razy słyszałam o tych "otwartych drzwiach dla nas" - zarówno przy wyborach lokalnie jak i prezydenckich.
Spotkała mnie niespodzianka, choć pracownik urzędu wykazał się profesjonalizmem to już szef tej zacnej instytucji okazał się osobą która nieco minęła się z prawdą wyborczą. Przy czym zastanawia mnie – skąd pracownik urzędu miał mój numer telefonu – zazwyczaj pamiętam komu udostępniam, ale…..
Obiecywał nam Pan burmistrz Ormanty że będzie dostępny w każdą środę - drzwi gabinetu otwarte - a tu proszę jaka niemiła niespodzianka - pan burmistrz żąda aby się opowiadać z czym i po co się do niego lud udaje. A czemuż ma służyć to odpytywanie. Może mieszkaniec chce w zaufaniu porozmawiać, może ma sprawę delikatną i wrażliwą  i nie życzy sobie na tym początku, aby roztrząsano jego problem "w te i w tamte" . Jakaś dyskrecja chyba powinna być. A tu powrót do przeszłości, a tak pan burmistrz Ormanty krytykował poprzednika, że się odciął od mieszkańców, a to że wydaje „szmatławiec”     a tu niespodzianka i ten „szmatławiec” powraca, ale autorstwa obecnego, praktycznie ,   w nie zmienionej szacie. Też jako INFORMATOR.
Co prawda moja wizyta "na pokojach" miała na celu uświadomienie "grzecznie" Panu Burmistrzowi Ormantemu że nie życzę sobie aby moim nazwiskiem "wywijał" jak chorągiewką. Moje nazwisko jest prywatne . Co zrobię za 3- lata to moja prywatna sprawa i nie powinno to zaprzątać głowy Panu Burmistrzowi. Dobrze by było aby skupił się na prowadzeniu/administrowaniu naszym dobrem a nie snuciu dywagacji "czy to Radny Stela czy Jończykowa będą kandydować na urząd burmistrza za 3 lata". Jeśli się zdecyduję to zapewniam Pana Panie Burmistrzu że zrobię to za swoje pieniądze, bez proszenia o wsparcie i sponsoring ,co wykluczy ewentualne zależności, a także nie wdrapię się po czyichś plecach na ten urząd. Zapewniam, że jeśli takową decyzję podejmę będzie to uczciwe i nie będę bazować na czczych obietnicach i mamić „naprawą” 
której nie będę miała zamiaru dokonać. Nie oszukam Wyborcy bo to nie stoi w moim charakterze. Nie mam co prawda tego "składu kolejowego" przed nazwiskiem, tych tytułów, za to pierożki i 
śledziki robię (znajomym i rodzinie smakują) jakoś mi wychodzą i 
nie wstydzę się tego że jestem zarówno gospodynią domową, matką i pracuję. Czy to połączenie mnie w jakiś sposób wyklucza społecznie ? Nasze społeczeństwo to ludzie z różnym wykształceniem i szacunek należy się zarówno temu doktorowi, docentowi …., jak i tej pani która te pierożki lepi. A jak myślicie, kto tę kasę urzędu napełnia ? Wydaje mi się że kulturalny i inteligentny człowiek potrafi zejść do poziomu każdego i wyjść do poziomu każdego. Takie dziwne klasyfikowanie ludzi           i traktowanie protekcjonalne jest niegodne, a wręcz obraźliwe.

Przypomnę pewne fakty z historii lokalnej - nie tak znowu odległej. Poprzednia ekipa rządząca naszą Gminą - po wyborach w 2010 roku, kilku moich znajomych wraz ze mną zaczęliśmy przyglądać się władzy - od momentu gdy w grudniu 2010 roku pan burmistrz Zbigniew Stradomski powołał swojego zastępcę w osobie Haliny Cimer. To był początek, narodziny OPOZYCJI.
Ta rewelacja wzburzyła naszą społecznością. Przysłowiowej „oliwy do ognia” dolały kolejno zatrudniane "spady" i "kolesie" Powołaliśmy do życia. Stowarzyszenie, cały czas patrząc na ręce byłej władzy ocenialiśmy jej pracę. Robiliśmy to na tyle skutecznie, że Mieszkańcy naszej Gminy podjęli świadomie decyzję , żeby już nie obdarzyć zaufaniem Pana Burmistrza Stradomskiego po raz kolejny. Wielu śmiało się że wybieraliśmy 
między mniejszym i większym złem – konkludując – wybór żaden.
Działalność naszego Stowarzyszenia dała możliwość innym - i taka furtka otworzyła się dla obecnie nam rządzącego burmistrza A.Ormantego.
Niestety - naiwnie wierzyłam że okres tej 4-ro letniej "banicji" był okresem nauki i nie tylko pokory. Powinien uświadomić że Wyborca to nie „owca” umie myśleć i umie podejmować decyzje. Jak widać Rada też już taka „bezradna” nie jest – jeszcze trochę więcej zdecydowania i może jest jakaś przyszłość przed nami.
Jak widać po obradach sesji nie ma porozumienia, nie ma współpracy - jest .... sama nie wiem jak to nazwać. Zmierzamy do identycznej sytuacji jaką mieliśmy zaledwie rok temu - z przed wyborów.
Przypominam – "burmistrzem, radnym się bywa a człowiekiem się jest" nie jest to etat na stałe - to czasowa praca i mieszkaniec-wyborca wystawi ocenę - i to już za 3-lata.
Rachunek plusów i minusów - Stowarzyszenie bacznie obserwuje - tak jak to robiliśmy za poprzedniej ekipy tak i teraz konsekwentnie śledzimy pracę Urzędu i Burmistrza - gdzie, jak i na jakie cele idą nasze podatki. Słusznie czy nie, wydatkowane są nasze pieniądze oraz jak działa nasz Urząd.
Urząd to nie był prywatny "folwark" poprzedniej władzy i nie jest też tej władzy.

My Mieszkańcy płacimy podatki i mamy prawo do pytania co się dzieje z naszymi środkami.
Przypomnę – nie jestem partyjna – mam swoje sympatie, ale są to ludzie nie partie. Szanuję i przyjaźnię się z ludźmi z różnych partii. Nie przeszkodziło mi to stanąć w opozycji do przedstawicieli PIS w naszym regionie, czy do przedstawicieli PSL czy PO. Głosuję na człowieka nie na partię bo jak to w życiu bywa „czarna owca znajdzie się w każdym stadzie”. Czego doświadczyłam zdecydowanie boleśnie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz