To co najbardziej interesuje
Mieszkańców Gminy po wyborach to pensja burmistrza oraz zmiany
kadrowe. Nie inaczej było tym razem gdy Augustyn Ormanty ponownie
przejął stery w Kalwarii Zebrzydowskiej. I na tym etapie
podobieństwa do Zbigniewa Stradomskiego się kończą. To co były
już burmistrz nie osiągnął przez całą kadencję udało się
nowemu włodarzowi zrobić w niespełna parę dni i to prawomocnie
przy właściwej uchwale Rady Miejskiej, a nie pokątnie zarządzeniem
pod stołem jak to bywało do tej pory. Wreszcie obywatele wiedzą
ile zarabia nowy burmistrz, nie muszą iść do sądu i prosić się
o swoje prawa, nie muszą walczyć o prawdę szczególnie gdy idzie o
wydawanie publicznych pieniędzy na dodatkowe etaty takie jak stołek
Haliny Cimer czy Marka Wierońskiego. Skończyła się sielanka
nauczycielskiej elity, która wróciła do normalnej pensji i do tego
zawodu do którego się szykowali przez całe zawodowe życie.
Będziemy uważnie śledzić poczynania
Augustyna Ormantego i przejrzystość wydawania pieniędzy
podatników. Mamy nadzieję, że nie popełni on karygodnych błędów
pana Stradomskiego i nie roztrwoni zaufania jakim obdarzyli go
wyborcy. Wkrótce też pierwsze materiały odnalezione w Urzędzie
Miasta, a które nigdy nie zobaczyły światła dziennego z powodów
czysto subiektywnych pana 'widzi mi się” byłego już burmistrza
/na szczęście już byłego/
Część pensji odda biednym.
Kalwaria Zebrzydowska. Burmistrz
Augustyn Ormanty zapowiedział, że będzie zarabiał mniej niż
poprzednik. Słowa dotrzymał. Poprosił o obniżkę swojej pensji.
Dodatkowo co miesiąc 10 procent dochodów przekaże do Caritasu. To
nie będą jedyne zmiany w urzędzie.
Augustyn Ormanty, burmistrz Kalwarii
Zebrzydowskiej poprosił radnych, aby obniżyli mu uposażenie. Mógł
zarabiać tyle, co jego poprzednik na tym samym stanowisku, czyli
ponad 12 tys. zł. Wolał jednak dotrzymać obietnic wyborczych i
będzie zarabiał 9900 zł brutto. Ponadto zdecydował, że co
miesiąc 10 proc. wynagrodzenia będzie przekazywał na cel
charytatywny.
Wśród samorządowców w powiecie
wadowickim taka decyzja wywołała poruszenie.
Czy to oznacza, że burmistrz Kalwarii
wyznacza nowe standardy etyczne? W elicie lokalnej władzy obraca się
ćwierć wieku.
- Uważam, że tak trzeba. Obiecałem i
obietnicy dotrzymuję. Nie wszystkim się dobrze powodzi i trzeba się
dzielić tym, co mamy. Pieniądze nie są najważniejsze - mówi
burmistrz Ormanty, którego wybrano z listy PSL. Dodaje, że
odpowiednie dyspozycje już wydał, a księgowość będzie
przekazywać pieniądze na konto kalwaryjskiego Caritasu. Wybrał tę
instytucję, bo potrzeby jej podopiecznych zna bardzo dobrze.
Nie będzie wiceburmistrza
Burmistrz, który jest nie tylko
samorządowcem z wieloletnim stażem, ale także działaczem
ludowców, poczynił także inne oszczędności. Pozbył się
stanowiska wiceburmistrza, zwolnił dwóch doradców, których
kariera zaczęła się w kalwaryjskim magistracie za jego poprzednika
i rozwiązał umowę na obsługę prawną urzędu.
Sami prawnicy rocznie kosztowali ponad
100 tys. zł, doradcy z 5 tys. zł miesięcznie, wiceburmistrz
kolejne 10 tys. zł miesięcznie. Nowy burmistrz będzie też bliżej
mieszkańców i przenosi swój gabinet do pomieszczeń na parterze,
czyli jak to było dawniej.
- Nie kupuję nowych mebli, nie maluję
gabinetu. Mnie wystarczy biurko i krzesło do pracy - mówi Ormanty.
Dodaje, że oczywiście obsługa prawna będzie, ale wystarczy jeden
prawnik. Będzie taniej, a poza tym według niego to bardzo dobry
fachowiec. Chodzi o Andrzeja Muchę, byłego wicewojewodę.
Mieszkańcy żywo zareagowali na zmiany
i już do burmistrza były kolejki chętnych, aby chociaż
porozmawiać.
- Znam go wiele lat i widzę, że się
zmienił na lepsze. Zawsze był bezpośredni, ale teraz jest taki
ciepły, bardziej ludzki - mówi Zofia Jończyk, dodając, że nie
spodziewała się takiego otwarcia kadencji.
Przedtem było różnie
Gdy Augustyn Ormanty kończył
urzędowanie, mówiono, że jest w gronie najlepiej zarabiających
samorządowców. Jego rywal do fotela burmistrza, który go z niego w
poprzednich wyborach wysadził, Zbigniew Stradomski, na początku
chwalił się, że zarabia mniej niż Ormanty.
Na starcie dostał 9980 zł. Jednak w
miarę umacniania się u władzy, jego zarobki rosły. W 2013 r.
zarobił nieco ponad 152 tys. zł, czyli ponad 12 tys. zł
miesięcznie. Co więcej, gdy mieszkańcy zorientowali się, że
pomiędzy deklaracjami a portfelem jest luka, przez którą sypią
się pieniądze podatnika, zażądali, aby burmistrz ujawnił
dochody. Ten odmówił. Dopiero sąd nakazał mu swoje dochody
odtajnić.
Natomiast burmistrz Ormanty ze swoich
zarobków tajemnicy nie robi. Jak się dowiadujemy, na jego
wynagrodzenie składa się kilka składników: 5300 - pensja, 1500 -
dodatek funkcyjny, 2040 - dodatek specjalny, 1060 - składowy. Razem
9900 zł.
- Aby tak ten przykład wzięli sobie
do serca inni samorządowcy - mówią zadowoleni mieszkańcy powiatu
wadowickiego.
Materiał z Dziennika Polskiego z dnia
27 grudnia 2014 roku, autor - Robert Szkutnik
Szczegóły na stronie Dziennika Polskiego:
Zapewne po tym artykule były już
burmistrz i jego świta są mocno poirytowani w jakim świetle to ich
stawia, ale prawda niestety panie Stradomski jest brutalna.
Parafrazując pewnego niespełnionego polityka /Z.S./ - „to dopiero
czubek góry lodowej tej stajni”, a Mieszkańcy chcą prawdy bez
względu na cenę jej publikacji.
Działamy więc dalej i systematycznie
będziemy obnażać tajemnice „wadowicko - andrychowskiego układu”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz