wtorek, 30 grudnia 2014

Nowe standardy etyczne w Gminie. Stradomski nie osiągnął tego etapu nigdy!

To co najbardziej interesuje Mieszkańców Gminy po wyborach to pensja burmistrza oraz zmiany kadrowe. Nie inaczej było tym razem gdy Augustyn Ormanty ponownie przejął stery w Kalwarii Zebrzydowskiej. I na tym etapie podobieństwa do Zbigniewa Stradomskiego się kończą. To co były już burmistrz nie osiągnął przez całą kadencję udało się nowemu włodarzowi zrobić w niespełna parę dni i to prawomocnie przy właściwej uchwale Rady Miejskiej, a nie pokątnie zarządzeniem pod stołem jak to bywało do tej pory. Wreszcie obywatele wiedzą ile zarabia nowy burmistrz, nie muszą iść do sądu i prosić się o swoje prawa, nie muszą walczyć o prawdę szczególnie gdy idzie o wydawanie publicznych pieniędzy na dodatkowe etaty takie jak stołek Haliny Cimer czy Marka Wierońskiego. Skończyła się sielanka nauczycielskiej elity, która wróciła do normalnej pensji i do tego zawodu do którego się szykowali przez całe zawodowe życie.
Będziemy uważnie śledzić poczynania Augustyna Ormantego i przejrzystość wydawania pieniędzy podatników. Mamy nadzieję, że nie popełni on karygodnych błędów pana Stradomskiego i nie roztrwoni zaufania jakim obdarzyli go wyborcy. Wkrótce też pierwsze materiały odnalezione w Urzędzie Miasta, a które nigdy nie zobaczyły światła dziennego z powodów czysto subiektywnych pana 'widzi mi się” byłego już burmistrza /na szczęście już byłego/

Część pensji odda biednym.


Kalwaria Zebrzydowska. Burmistrz Augustyn Ormanty zapowiedział, że będzie zarabiał mniej niż poprzednik. Słowa dotrzymał. Poprosił o obniżkę swojej pensji. Dodatkowo co miesiąc 10 procent dochodów przekaże do Caritasu. To nie będą jedyne zmiany w urzędzie.
Augustyn Ormanty, burmistrz Kalwarii Zebrzydowskiej poprosił radnych, aby obniżyli mu uposażenie. Mógł zarabiać tyle, co jego poprzednik na tym samym stanowisku, czyli ponad 12 tys. zł. Wolał jednak dotrzymać obietnic wyborczych i będzie zarabiał 9900 zł brutto. Ponadto zdecydował, że co miesiąc 10 proc. wynagrodzenia będzie przekazywał na cel charytatywny.

Wśród samorządowców w powiecie wadowickim taka decyzja wywołała poruszenie.
Czy to oznacza, że burmistrz Kalwarii wyznacza nowe standardy etyczne? W elicie lokalnej władzy obraca się ćwierć wieku.

- Uważam, że tak trzeba. Obiecałem i obietnicy dotrzymuję. Nie wszystkim się dobrze powodzi i trzeba się dzielić tym, co mamy. Pieniądze nie są najważniejsze - mówi burmistrz Ormanty, którego wybrano z listy PSL. Dodaje, że odpowiednie dyspozycje już wydał, a księgowość będzie przekazywać pieniądze na konto kalwaryjskiego Caritasu. Wybrał tę instytucję, bo potrzeby jej podopiecznych zna bardzo dobrze.

Nie będzie wiceburmistrza
Burmistrz, który jest nie tylko samorządowcem z wieloletnim stażem, ale także działaczem ludowców, poczynił także inne oszczędności. Pozbył się stanowiska wiceburmistrza, zwolnił dwóch doradców, których kariera zaczęła się w kalwaryjskim magistracie za jego poprzednika i rozwiązał umowę na obsługę prawną urzędu.

Sami prawnicy rocznie kosztowali ponad 100 tys. zł, doradcy z 5 tys. zł miesięcznie, wiceburmistrz kolejne 10 tys. zł miesięcznie. Nowy burmistrz będzie też bliżej mieszkańców i przenosi swój gabinet do pomieszczeń na parterze, czyli jak to było dawniej.

- Nie kupuję nowych mebli, nie maluję gabinetu. Mnie wystarczy biurko i krzesło do pracy - mówi Ormanty. Dodaje, że oczywiście obsługa prawna będzie, ale wystarczy jeden prawnik. Będzie taniej, a poza tym według niego to bardzo dobry fachowiec. Chodzi o Andrzeja Muchę, byłego wicewojewodę.

Mieszkańcy żywo zareagowali na zmiany i już do burmistrza były kolejki chętnych, aby chociaż porozmawiać.

- Znam go wiele lat i widzę, że się zmienił na lepsze. Zawsze był bezpośredni, ale teraz jest taki ciepły, bardziej ludzki - mówi Zofia Jończyk, dodając, że nie spodziewała się takiego otwarcia kadencji.

Przedtem było różnie
Gdy Augustyn Ormanty kończył urzędowanie, mówiono, że jest w gronie najlepiej zarabiających samorządowców. Jego rywal do fotela burmistrza, który go z niego w poprzednich wyborach wysadził, Zbigniew Stradomski, na początku chwalił się, że zarabia mniej niż Ormanty.

Na starcie dostał 9980 zł. Jednak w miarę umacniania się u władzy, jego zarobki rosły. W 2013 r. zarobił nieco ponad 152 tys. zł, czyli ponad 12 tys. zł miesięcznie. Co więcej, gdy mieszkańcy zorientowali się, że pomiędzy deklaracjami a portfelem jest luka, przez którą sypią się pieniądze podatnika, zażądali, aby burmistrz ujawnił dochody. Ten odmówił. Dopiero sąd nakazał mu swoje dochody odtajnić.

Natomiast burmistrz Ormanty ze swoich zarobków tajemnicy nie robi. Jak się dowiadujemy, na jego wynagrodzenie składa się kilka składników: 5300 - pensja, 1500 - dodatek funkcyjny, 2040 - dodatek specjalny, 1060 - składowy. Razem 9900 zł.
- Aby tak ten przykład wzięli sobie do serca inni samorządowcy - mówią zadowoleni mieszkańcy powiatu wadowickiego.

Materiał z Dziennika Polskiego z dnia 27 grudnia 2014 roku, autor - Robert Szkutnik
Szczegóły na stronie Dziennika Polskiego:

Zapewne po tym artykule były już burmistrz i jego świta są mocno poirytowani w jakim świetle to ich stawia, ale prawda niestety panie Stradomski jest brutalna. Parafrazując pewnego niespełnionego polityka /Z.S./ - „to dopiero czubek góry lodowej tej stajni”, a Mieszkańcy chcą prawdy bez względu na cenę jej publikacji.
Działamy więc dalej i systematycznie będziemy obnażać tajemnice „wadowicko - andrychowskiego układu”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz