sobota, 16 września 2023

Źle się dzieje w państwie „prawa”.

 Historia ma to do siebie to, że lubi się powtarzać.

Czy to dobrze czy źle? Ocenę pozostawię czytelnikowi.

Rok 2013 – w przykrych okolicznościach gwałtowną śmiercią umiera jeden z pracowników urzędu kalwaryjskiego. Informacja o tym zdarzeniu dociera do ówczesnej władzy kalwaryjskiej, radnych i urzędników podczas trwania sesji Rady Miejskiej. Przypomnieć należy , że są to twarde rządy PIS , „ciotki” i wylansowanego przez nią burmistrza. Tragicznie zmarły W. był jednym z najlepszych pracowników tego magistratu. Jeśli już nie mógł pomóc to zdecydowanie nie szkodził. Sam miałem z nim do czynienia – mogę zaświadczyć o Jego skuteczności i profesjonaliźmie. Dziś taki urzędnik to gatunek zagrożony wymarciem. Pisaliśmy już o mobbingu pisowskiej kalwaryjskiej władzy, jaki wywołał tą tragiczną śmierć.

Wracamy do czasów obecnych.

Do rady miejskiej w roku 2018 wchodzi „mały żuczek”. Wszędzie wietrzy zmowę, przekręty i złośliwość urzędnika. Nic może złego by w tym nie było, gdyby wymagał profesjonalizmu w sposób zgodny z pewnymi zasadami. Czy „nieokrzesanie” naszego radnego „małego żuczka” wynika z kiepskiego wykształcenia czy charakteru? Jak mówią, radnym się bywa a człowiekiem się jest – chamstwo zawsze pozostanie chamstwem. Wymagać profesjonalizmu od urzędnika jak najbardziej należy, ale to wymaganie musi i powinno być zgodne z pewnymi prawidłami i nie może być naznaczone chamstwem.

Załóżmy, że użyjemy terminu „mobbing” w tych akcjach radnego.

Mocne akcje mobbingowe prowadzą do licznych przykrych sytuacji. Nie byłoby w tym może nic złego gdyby miał rację, ale w wielu przypadkach radny Żuczek chce zaistnieć i wyrobić sobie markę pogromcy atakując urzędników.

Za punkt honoru brał i bierze na „warsztat” kierownika referatu gospodarki komunalnej Tadeusza Stelę oraz już nieżyjącą kierownik ochrony środowiska B.S.
Pamiętna sesja – kwiecień 2023 r., której wynikiem była nieszczęśliwy atak a później śmierć urzędnika kalwaryjskiego magistratu. Mówiło się, że stres mocno „pomógł” pani kierownik w chorobie. Jeszcze w tym samym dniu, biedny żuczek (może wiedziony wyrzutem sumienie) biegał po urzędzie zakłopotany, twierdząc, że na tej sesji był grzeczny i nie denerwował pani kierownik.

Przypomnieć warto, że pan żuczek jest mocno nieprzewidywalny, a okres oczekiwania na termin sesji mocno stresujący, co mogło wpłynąć na budowanie się stresu, nie tylko u pani B.S.

Żuczek nie uczy się na błędach, i jak to już w jego „źle skrojonym” charakterze nadal w sposób chamski i niekoniecznie merytoryczny mobbinguje kolejnych urzędników, tylko i wyłącznie po to by pokazać jak to walczy o dobro gminy, i nas, mieszkańców.

Warto się przyjrzeć tym jego poczynaniom w przyszłości.

Żuczek mocno wspierany jest przez „ciotkę”, o czym nam uprzejmie donoszą zaniepokojeni mieszkańcy. To może sugerować powrót do przeszłości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz