Istnieje na Facebooku fanpage, który z niezwykłym oddaniem sympatyzuje z burmistrzem, przy czym robi to pod nazwą łudząco podobną do naszego bloga.
Przypadek?
Zapewne.
Strona ta z heroicznym poświęceniem broni nawet najbardziej karkołomnych pomysłów włodarza, przy okazji regularnie poniżając radnych opozycyjnych i ćwicząc się w obrażaniu inteligencji mieszkańców.
Ostatnio znów zabrali głos w oparach absurdu, ogłaszając, że radni opozycyjni to „czysty kaczyzm”, czyli – jak wiadomo – źródło wszelkiego PiS-owskiego zła.
Tymczasem wystarczy na chwilę zanurzyć się w internet, by odnaleźć kaczyzm w postaci niemal podręcznikowej, a przy okazji dostrzec objawy głębokiej, selektywnej amnezji.
Czy to już moment, w którym należałoby wezwać lekarza?
Zapomnieli bowiem – zarówno włodarz, jak i opłacani przez niego klakierzy – z czyjego ramienia i z jakiej partyjnej listy startował sam obecny burmistrz. A że internet nie zapomina, wystarczy spojrzeć na załączony obrazek.
Dla wzmocnienia efektu amnezji można by zapytać włodarza jeszcze o coś prostszego: czy pamięta, kiedy się urodził?
Tu również fakty nie chcą się ze sobą skleić.
Jedne źródła – powielane swego czasu w materiałach kampanijnych – wskazują na rok pański 1973.
Tymczasem oświadczenie majątkowe oraz dane IPN mówią jasno: październik 1972 roku, dzień dwunasty, kiedy to przyszły możnowładca powitał świat swoim pierwszym – i, jak się okazało, nie ostatnim – krzykiem.
Krzyk bowiem stał się jego znakiem firmowym i podstawowym narzędziem sprawowania władzy.
Czy kaczyzm krzyczy?
Oczywiście.
I ostatnio krzyczy coraz głośniej, próbując zagłuszyć własną polityczną genezę.
Jak to jest być „kryptopisiorem” i jednocześnie oskarżać o to wszystkich wokół?
Czy doczekaliśmy się już w naszej Małej Ojczyźnie czasów wyjętych z epoki Stalinizmu czy też Białorusi?
STRACH SIĘ BAĆ!!!
Te pytanie pozostawiamy bez odpowiedzi.
Krzyk i tak je zagłuszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz