Wciąż
zaskakujące są informacje napływające z Urzędu Miasta. Zapewne
takich niewygodnych faktów z życia Stradomskiego i Cimrowej wciąż
będzie przybywać, a ostatnim takim tematem jest sprawa opisana w
jednym z lokalnych dzienników na temat mistrza kierownika M. Nowaka.
Miro jak to Miro ustawił się po wyborach, ale dzięki temu, że
Stradomski go zatrudnił teraz mając pseudo stanowisko bierze
pieniądze za spokojne siedzenie sobie bez obowiązków
kierowniczych. Wciąż nie rozstrzygnięta zostaje kwestia E. Szumary
z Centrum Kultury, bowiem ten pan już 6 miesięcy „choruje na
wysokie ciśnienie”, popijając pewnie kawkę z uśmiechem na
twarzy. Jeszcze niedawno były podobne problemy z innym
współpracownikiem byłego burmistrza czyli z jego zastępcą, która
też odeszła z sowitą odprawą i ekwiwalentem za urlop. Za takie
niedopilnowanie spraw obecny burmistrz powinien wyciągnąć w końcu
konsekwencje wobec kadrowej urzędu, bo to z jej niekompetencji my
podatnicy płacimy za jej błędy i unikanie pracy przez spadów
byłego układu. Polecamy artykuł który bliżej przedstawia
tematykę kierownika bez gabinetu.
Jest
kierownikiem z kierowniczą pensją. Tylko że nie ma kim rządzić.
Mirosław
Nowak (po prawej) jest radnym powiatu wadowickiego. Koledzy z rady
nie dali go zwolnić. Przeciwko zwolnieniu zagłosowała też radna
powiatu i była burmistrz Wadowic Ewa Filipiak (po lewej) (© Robert
Szkutnik) Mirosław Nowak przyznaje, że nie bardzo zna się na
robocie na tymczasowym stanowisku pracy.
Jednak nie przeszkadza mu to
brać pieniędzy tak samo dużych jak na stołku kierownika. Czy
można za pracę otrzymywać wynagrodzenie godne kierownika referatu,
nie pełniąc kierowniczej funkcji? Można. Tak jest w Urzędzie
Miasta w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie Mirosław Nowak, który nie
ma już czym rządzić, bo jego referat połączono z innym - nadal
otrzymuje wynagrodzenie kierownika. I nie ma takiej siły, która
mogłaby go pozbawić nie tylko stanowiska i pensji, ale nawet
kierowniczego dodatku. reklama A dzieje się tak dlatego, bo Mirosław
Nowak nie tylko jest pracownikiem magistratu, ale także jest radnym
powiatu wado- wickiego. Na wszelkie zmiany w umowie o pracę, a tym
bardziej na zwolnienie go z pracy wymagana jest zgoda rady powiatu. -
To jest jak immunitet. Radny jest chroniony po to, żeby żaden
pracodawca na nim się nie mścił za to, jeśli głosowałby na
przekór swojemu pracodawcy. I to jest rozwiązanie słuszne - mówi
Jerzy Sikora, radny powiatowy. Ze złotej rączki kierownik
Mieszkańcy gminy Andrychów znali Nowaka z tego, że naprawiał
sprzęt rtv. Jego kariera polityczna zaczęła się w 2002 r. gdy z
komitetu Sprawiedliwość i Rodzina został radnym powiatu. Wkrótce
został wicestarostą i żył sobie jak pączek w maśle do marca
2009 r., kiedy to stracił stanowisko. W międzyczasie ukończył
studia z ochrony środowiska. Ponownie noga powinęła mu się w
wyborach samorządowych z 2010 r. W wyborach na burmistrza Andrychowa
uzyskał najgorszy wynik wśród sześciu kandydatów, zajmując
ostatnie miejsce. Nowak nie dostał się wówczas także do rady
powiatu z list Platformy Obywatelskiej. W tym czasie w Kalwarii
Zebrzydowskiej wybory na burmistrza wygrał Zbigniew Stradomski z
Prawa i Sprawiedliwości. Postanowił w kwietniu 2011 r. zatrudnić
pozbawionego apanaży fachowca. - Burmistrz Stradomski specjalnie dla
Nowaka utworzył nowy wydział - Referat Gospodarki Komunalnej - mówi
Zofia Jończyk ze Stowarzyszenia Dolina Cedronu, które patrzy
kalwaryjskiej władzy na ręce. Twierdzi, że na swym stanowisku
Nowak nie bardzo się sprawdził i było na niego złożonych sporo
skarg mieszkańców gminy. Pensję płacić trzeba W ubiegłorocznych
wyborach samorządowych na stołek burmistrza Kalwarii powrócił
Augustyn Ormanty. Nie spodobały mu się porządki wprowadzone przez
poprzednika i postanowił połączyć dwa referaty w jeden organizm.
W ten sposób powstał Referat Gospodarki Komunalnej i Inwestycji.
Jego kierownikiem nie został jednak Nowak. - To była najzwyklejsza
w świecie reorganizacja pracy urzędu - zapewnia Ormanty. Ponieważ
jednak Nowak piastuje mandat radnego, burmistrz zwrócił się do
rady powiatu o zgodę na dokonanie zmian w urzędzie. Chciał, by
Nowak był szeregowym pracownikiem. Pod koniec marca radni głosami
koalicji PiS z PSL obronili Nowaka. W podjętej uchwale tak
uzasadnili swoją decyzję: "Rada powiatu uznała, że po
złożeniu radnemu proponowanego przez pracodawcę wypowiedzenia
nastąpi istotna zmiana warunków pracy i płacy, która pociągnie
za sobą utratę stanowiska kierowniczego oraz obniżenie
wynagrodzenia skutkujące pogorszeniem sytuacji materialnej radnego"
- napisano. Na razie na trzy miesiące (bo na tyle tylko może)
burmistrz oddelegował Nowaka na stanowisko inspektora w nowo
utworzonym referacie. Nowak ma pozostawioną dawną kierowniczą
pensję wynoszącą około 4800 zł, dodatek do niej i o wiele mniej
obowiązków. - Siedzę w tym samym pokoju przy tym samym biurku -
mówi Mirosław Nowak. Szczerze przyznaje, że nie ma wiele pracy.
Nadal uważa, że jest kierownikiem, bo według prawa faktycznie nim
jest. Teraz burmistrz radzi się prawników, co zrobić. Pod koniec
czerwca będzie musiał przywrócić Nowaka na stare stanowisko, ale
nie ma już referatu. Po co ustawodawca wprowadził takie regulacje
tłumaczy Artur Słowik, z-ca dyr. Wydziału Prawnego i Nadzoru
Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie. Zasadniczą ratio legis omawianej
regulacji jest potrzeba zapewnienia radnemu swobodnego oraz możliwie
skutecznego wykonywania mandatu. Ochroną objęte jest więc
prawidłowe funkcjonowanie rady: gminy, powiatu i sejmiku. Wiadomo,
że sprawowanie mandatu radnego wiąże się z koniecznością
poświęcania czasu na pracę w organach gminy, ale także z
wyrażaniem własnych poglądów na temat funkcjonowania społeczności
lokalnej oraz podejmowaniem - czasem niepopularnych - decyzji.
Pracodawca może ulec pokusie, by nakłaniać np. pracownika radnego
do działania zgodnego ze swoim interesem. Może też pojawić się
po prostu niechęć do pracownika radnego z uwagi na jego poglądy,
ujawniane w ramach sprawowania mandatu. Normy ustanawiające ochronę
stosunku pracy radnego mają go m.in.przed tym chronić. A jak to
jest w praktyce? Dzieje się i tak, że koledzy radni uniemożliwiają
nawet przekształcenia w jakiejś jednostce samorządu. Ta obrona
warunków płacy radnego nieraz jest irracjonalna. Znam przypadek, że
sąd przywrócił do pracy ordynatora oddziału, mimo że już dawno
nie było tego oddziału. I to z poprzednim wynagrodzeniem. Zdarza
się też, że radni nadużywają w pracy alkoholu, a mimo to koledzy
ich
bronią.
Więcej na stronie :
Data
dodania: 2015-05-17 Robert Szkutnik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz