Nasze Stowarzyszenie
złożyło do Centrum Kultury Sportu i Turystyki pismo z wieloma
pytaniami na temat bieżącego funkcjonowania instytucji. Okazuje się
m.in. że wskutek fatalnych działań kadr pracujących w Urzędzie
Miasta zwolnienie poprzedniego dyrektora Edwarda Sz. mogło być
prawomocne dopiero od czerwca 2015 roku, co naraziło podatnika na
straty rzędu 28.000 zł ! Jak widać niektórzy nie potrafią
przyjąć po męsku porażki i utraty profitów za nic nie robienie.
Jak czytamy dalej po
zwolnieniu dwóch osób przez dyrektora A. Burdek, w tym jednej
dyscyplinarnie w ich miejsce zatrudniono dwie nowe osoby które
pracują po dzień dzisiejszy, co wyklucza informację o dodatkowych
naborach i mnożeniu etatów w państwowych firmach. Niestety sprawa
zwolnienia pracownika z art 53 KP nie znalazła jeszcze szczęśliwego
finału ponieważ Wadowicka Prokuratura przejęła inicjatywę na
wniosek Policji. Mamy nadzieję że wkrótce doczekamy się
informacji zwrotnej o działaniach organów ścigania bo gdyby nie
zdecydowane decyzje obecnego dyrektora CKSiT ten incydent mógłby
ciągnąć się na nasz koszt jeszcze długo. Szkoda też że
ówczesny dyrektor i burmistrz (sąsiad byłej już pracownicy CKSiT)
byli ślepi albo chcieli być obojętni na takie bezprawne działania
wśród swojego personelu.
Z pisma CKSiT dowiadujemy
się również że za zmiany architektoniczne w pawilonie Kalwarianka
skutkujące zmniejszeniem liczby miejsc noclegowych z 55 osób do 33
osób odpowiedzialny jest Urząd Miasta który był inwestorem w 2013
roku. W wyniku tego fatalnego kaprysu zapewne pani wiceburmistrz
grupy masowo rezygnują z korzystania z noclegów w pawilonie
ponieważ nikt nie chce płacić za łóżko polowe kiedy w tej cenie
może mieć klasyczne łóżko a nawet śniadanie. Szkoda że pani
architekt odpowiedzialna za korekty w tym planie odeszła z urzędu
bo mamy do niej wiele pytań związanych z tymi absurdalnymi
decyzjami budowlanymi.
Budżety CKSiT od 3 lat
są ograniczane decyzjami Rady Miejskiej, ale jeżeli ktoś jest
krótkowzroczny i nie widzi potencjału dla rozwoju i promocji gminy
poprzez kulturę to tylko możemy nad tym ubolewać. Zastanawia
również fakt że przy tej samej liczbie etatów i identycznej
rocznej dotacji teraz oferta programowa CKSiT jest bogatsza aniżeli
przy Edwardzie Sz., i burmistrzu Stradomskim, wystarczy chociażby
zobaczyć na ostatnią akcję mikołajkową dla 800 dzieci (mimo
działań złego elfa o czym już pisaliśmy), finału WOŚP z
rekordową kwotą i zaangażowaniem młodzieży czy ferie zimowe.
Widocznie wizja kultury byłego dyrektora i burmistrza przez duże k
miała ograniczać się do picia kawy i biegania z bukiecikami
kwiatów po imprezkach na koszt mieszkańców.
Wynagrodzenie obu
dyrektorów było na tym samym poziomie, zastanawia natomiast kwestia
opisana w pkt 8, z którego wynika że obecny dyrektor zachował się
inaczej aniżeli dyrektorka biblioteki biorąca podwyżkę kosztem
swoich pracowników. Jeszcze bardziej niepokoi informacja na jakiej
podstawie wypłacono Edwardowi Sz. nagrodę i premię skoro burmistrz
Stradomski nie miał żadnych umocowań prawnych w postaci
zarządzenia aby takie decyzje podejmować? Tej sprawie przyjrzymy
się bliżej w kolejnych naszych działaniach. Może się okazać że
obaj panowie złamali prawo i teraz trzeba będzie zwracać kasę z
odsetkami, ale to już czas pokaże jak rozwinie się ta sprawa.
W końcu po dwóch latach
udało się obecnemu dyrektorowi zamontować w Kalwariance piec
kupiony kilka lat temu widocznie tylko po to aby stracił
gwarancje leżąc bezproduktywnie na sali widowiskowej. A skoro już
wspomniano o sali to warto dodać że w końcu młodzież może z
niej korzystać bez ograniczeń, służy też szkołom i mieszkańcom
na liczne zebrania, jednak wciąż nie rozumiemy polityki Edwarda Sz.
który postanowił zamknąć placówkę i przenieść wszystkich do
starego kina. Czy na tym miały polegać oszczędności czy było to
celowe działanie ponieważ brakowało pomysłu na działanie?
To tylko niektóre
kwestie opisane na podstawie pisma z CKSiT które prezentujemy
poniżej. W przypadku dyrektora A Burdek przynajmniej nie spotykamy
się z arogancją i łamaniem ustawy o dostępie do informacji
publicznej jak w przypadku dyrektorki biblioteki, która przegrała
proces w sądzie i ma za swoją opieszałość pokryć koszty naszej
rozprawy sądowej, zapłacić dodatkowo 500 zł kary i udzielić w
końcu rzetelnych odpowiedzi. Czekamy też na decyzję burmistrza w
tej sprawie, który toleruje takie karygodne zachowanie swojego
podwładnego jak słusznie podkreślił ten fakt również sąd.
Chyba że małżonek dyrektorki ma nagrane na dyktafon jakieś
ciekawe rzeczy przez co stworzył parasol ochronny dla swoje żony?
Niestety wiele osób zdążyło już się przekonać że ów osobnik
a teraz nawet pani dyrektor lubi chodzić z dyktafonem i nagrywać
swoje rozmowy nie informując swoich rozmówców o tym fakcie.
Dobitnie przekonali się o tym radni na jednej z komisji rewizyjnej,
ale to już materiał na oddzielny artykuł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz