Czy Ośrodkowi Zdrowia w Kalwarii Zebrzydowskiej będzie groziła zapaść?
Wszystko za sprawą zbliżającej się zmiany na stanowisku kierownika tej placówki. Jak donosi wadowicki portal www.wadowita24.pl w najbliższych dniach zostanie rozstrzygnięty konkurs na to intratne stanowisko. Niby sprawa normalna jak każda inna, ale po płynących sygnałach "zmowy" nie do końca. Przedstawiane tam szokujące informacje na dodatek potwierdzone anonimowo z kalwaryjskiego magistratu jak również publicznie przez syna kalwaryjskiej radnej Marty Tokarskiej nota bene wyznaczonej przez burmistrza Stradomskiego do wyłonienia kandydatury w konkursie ukazują, że cały konkurs jest fikcyjny.
Jeszcze przed zakończeniem procedury konkursowej możemy się dowiedzieć nie tylko ilu jest kandydatów, ale o tym, kto jest pewnym zwycięzcą. Ten fikcyjny z założenia konkurs ma na celu wprowadzenie swojego zaufanego „fachowca” do kalwaryjskiego Ośrodka Zdrowia. Będzie to już najprawdopodobniej kolejne przydzielenie przez Stradomskiego politycznej synekury.
Zwycięzcą w tym konkursie jak napisał na swoim profilu Facebooku Artur Tokarski ( przedstawiciel Rady Młodzieży wyznaczony przez samego Stradomskiego ) ma zostać osoba, która cyt. „podobno doprowadziła szpital w Wadowicach do ruiny”.
Interesującym się losami wadowickiej lecznicy nie trudno zorientować się, że chodzi o Krystynę Grzesiek byłą dyrektor zwolnioną przez poprzedni zarząd powiatu po tym jak dowiedział się o fatalnej kondycji placówki, którą kierowała.
W Gazecie Krakowskiej możemy też przeczytać jak o "przyszłej zwyciężczyni?" wypowiedział się starosta Jacek Jończyk cyt. "Krystyna Grzesiek została odwołana w momencie, kiedy szpital miał już ogromne długi, a była dyrektor nie potrafiła wyciągnąć z nich placówki”.
Kalwaryjski Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej potocznie zwany Ośrodkiem Zdrowia obecnie jest w dobrej sytuacji finansowej, ale czy tak zostanie po wyborze którego dokona Stradomski i Komisja Konkursowa z którą on sam nie związał się rozpisując konkurs?
Warto przeczytać notkę prasową dotyczącą Lubartowa, gdzie miały miejsce „podobne?” okoliczności przy wyborze na stanowisko urzędnicze. Nie wiemy czy w Kalwarii doszło do zawarcia umowy takiej jak w Lubartowie. O tym będziemy się mogli dowiedzieć, kiedy po referendum rządy w Kalwarii Zebrzydowskiej obejmie komisarz, którym w jednym z punktów na Facebooku straszył młody Tokarski.
Po raz kolejny mamy do czynienia z zarządem nie znoszącym sprzeciwu, oraz nie biorący pod uwagę głosów ludności.
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że pracownicy Ośrodków wystosowali prośbę do naszego Autokraty o pozostawienie dotychczasowego kierownika dr. K.Romańczyka na zajmowanym przez niego stanowisku?
Jeśli to prawda to ma facet problem. Jeśli sami podwładni uważają że nie jest zły obecny kierownik to jakie stanowisko zajmie ktoś kto jak się do tej pory okazało nie czuje klimatu tej Gminy?
Standardem jest już w tej Gminie, że nie ważne są opinie reszty ważna jest "...to moja decyzja."
Jeśli chodzi o budżety od 2010 do 2012, wynika z tych materiałów że deficyt się zmniejszył na skutek zabiegu księgowego polegającego na podwyższeniu przychodów i obniżeniu kosztów. Więc zwiększyli sobie przychody z podatków od osób fizycznych (ok 1,5 mln) jak i prawnych, a także pozostałe kwoty podatków począwszy od rolnego, leśnego, środków transportu, prowadzenia działalności gospodarczej itd. Niestety to koszt dla mieszkańców!. Ważna sprawa to sprzedaż majątku gminy na 1,3 miliona (co znowu będą sprzedawać za naszymi plecami?!) jak i kontrowersyjna sprawa z przekształceniem prawa użytkowania wieczystego (tak jak z Mebloformem?!) i tu zwiększyli przychód o kolejne 480.000. Przychody zwiększył sobie także poprze kredyt w wysokości 5 milionów! W 2011 był kredyt na 3 miliony a teraz mamy 5 milionów plus odsetki, a do tego jeszcze pożyczka prawie 2 miliony. Poprzednik miał w sumie 6 milionów zobowiązań ( 3 mln z kredytu i 3 mln z pożyczki) ale nigdy gmina nie była aż tak zadłużona szczególnie drogimi kredytami! Zagrożenie dla płynności finansów gminy to przede wszystkim zmniejszenie wolnych środków z 4 milionów jeszcze w 2011 roku do 32.000 w 2012! Czyli jeśli coś nieplanowanego wyskoczy gminie będzie krucho bo wszystkie pieniądze są już utopione. W naturalny sposób zwiększyły się tylko subwencje państwowe, ale to się dzieje niejako automatycznie, wyliczane jest w poszczególnych ministerstwach bez udziału samorządu.
OdpowiedzUsuńWydatki to kolejny popis zapisów księgowych szczególnie jeśli chodzi o koszty administracji, gdzie koszty wzrosły z 4.534.483.00 za Ormantego w 2010 do 5.083.479 w 2012 za Stradomskiego czyli więcej o 548.996! Ponad pół miliona więcej na administracje cioci. Same wynagrodzenia wzrosły z 2.947.610.00 w 2010 do 3.378.288.00 w 2011 czyli więcej o 430.678 zł! Natomiast w 2012 sprytnie ukryto wynagrodzenia zmniejszając je do poziomu 3.315.995 zł, ale zwiększyły się wydatki na anonimowe umowy zlecenia i o dzieło do kwoty 113.600 plus jakaś czyli więcej o ponad 100 % niż w 2010 bo tam było ledwie 60.000, plus obsługa prawna 73.800 (pewnie sztab prawników) oraz 101.825 na komputeryzację (każdemu chcą kupić laptop i ipad?!). Ale to nie zmienia faktu że koszty na administrację wzrosły i to bardzo dużo w niebywale krótkim czasie.
Niestety dla mieszkańców zmniejszyli wydatki na pozostałe sfery życia społecznego takie jak sport, kultura, gospodarka komunalna i ochrona środowiska, ochrona zdrowia czy bezpieczeństwo publiczne i ochrona p.poż. Zwiększyły się wydatki na oświatę, ale za tymi wydatkami idą ogromne pieniądze i subwencje państwowe czyli żadne cuda.
Jak widać budżet jest patykiem na wodzie pisany, obiecanki wyborcze to strach przed referendum, co nie zmienia faktu że skoro budżet na 2012 jest tak duży to mieszkańcy powinni to odczuć pozytywnie, a niestety takie odczucia mają tylko urzędnicy na ciepłych posadach z tysiącami miesięcznych zarobków, bo wyborcy i mieszkańcy mogą tylko zagryzać zęby i liczyć jak tu przeżyć do pierwszego.